28.04.2021
PRZESTRZEŃ PUBLICZNA NIE DLA WSZYSTKICH – LEKCJA HISTORII, DR ŁUKASZ POŁOMSKI
Dziś na naszym blogu nietypowy, bo historyczny artykuł. Pretekstem do jego napisania były obchody 78. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim, które trwało od 19 kwietnia 1943 r. do 16 maja 1943 r. Dla nas to wydarzenie jest lekcją historii dotyczącą przestrzeni publicznej. Warto bowiem wiedzieć, że prześladowania Żydów zaczęły się od stopniowej izolacji i restrykcji np. od zakazu wchodzenia do parków i siadania na ławce. Co więcej, w getcie warszawskim nie było żadnych skwerów i terenów zielonych dostępnych dla społeczności żydowskiej - stworzono „gorsze miasto”. O komentarz do tych faktów poprosiliśmy m.in. dr. Łukasza Połomskiego, historyka, nauczyciela, publicystę, który w swojej pracy zajmuje się przybliżaniem kultury i tradycji żydowskiej.
„Żydom nie wolno siadać na tych ławkach"
Zacznijmy od fragmentu przemówienia byłego więźnia obozu Auschwitz, Mariana Turskiego, który w swoim wystąpieniu zwrócił uwagę na to, jak stopniowo zaczęto izolować Żydów w przestrzeni publicznej już w latach trzydziestych:
(…) Przenieśmy się na chwilę myślami, wyobraźnią we wczesne lata 30. do Berlina. Znajdujemy się prawie w centrum Berlina, ta dzielnica nazywa się bawarska, trzy przystanki od ogrodu zoologicznego. Jest tam, gdzie dzisiaj jest stacja metra, park bawarski. I oto jednego dnia, w tych wczesnych latach 30. na ławkach pojawia się napis: "Żydom nie wolno siadać na tych ławkach". Można powiedzieć nieprzyjemne, to jest nie fair, to nie jest ok, ale w końcu jest tyle ławek dookoła, można usiąść gdzie indziej, nie ma nieszczęścia. Pojawia się w tejże dzielnicy, a była to dzielnica zamieszkała przez intelektualistów, inteligencję niemiecką żydowskiego pochodzenia. Mieszkali tam Albert Einstein, noblistka Nelly Sachs, przemysłowiec i polityk, minister spraw zagranicznych Walther Rathenau. Pojawia się obok, jest tam basen pływacki, napis: "Żydom zabroniony wstęp do tej pływalni". Można znów powiedzieć, nie jest to przyjemne, ale w końcu Berlin ma tyle miejsc, gdzie można się kąpać, tyle jezior, tyle kanałów, prawie Wenecja. Jednocześnie gdzieś indziej pojawia się napis: "Żydom nie wolno należeć do niemieckich związków śpiewaczych". No to co, niech sami chcą śpiewać, muzykować, niech się zbiorą, będą śpiewali, okej. Potem pojawia się napis i rozkaz "dzieciom żydowskim, niearyjskim, nie wolno się bawić z dziećmi niemieckimi, aryjskimi". Będą się bawić same. A potem pojawia się napis: "Żydom sprzedajemy chleb i produkty żywnościowe tylko po godzinie 17". To już jest utrudnienie, jest mniejszy wybór, ale w końcu po 17 też można robić zakupy. Uwaga, uwaga, zaczynamy się oswajać z myślą, że można kogoś wykluczyć, że można kogoś stygmatyzować, że można kogoś wyalienować. I tak powolutku, powolutku, stopniowo, dzień za dniem, ludzie zaczynają się oswajać z tym, i ofiary, i oprawcy, i widzowie, świadkowie. Wszyscy, którzy to widzą, zaczynają się oswajać i zaczynają przywykać do myśli i do idei, że ta mniejszość, która wydała Einsteina, Sachs, Heinricha Heinego, Mendelsonów i wielu noblistów, że ona jest inna, że ona może być wypchnięta ze społeczeństwa, że to są ludzie inni, obcy, ludzie, którzy roznoszą zarazki, epidemie. To już jest straszne, niebezpieczne, to jest początek tego, co za chwilę może nastąpić (…).
Przed wojną taką stopniową izolację wprowadzano też w Wolnym Mieście Gdańsku. W parkach zaczęły się pojawiać ławki przeznaczone dla “nie-Aryjczyków”. Natomiast podczas Jarmarku św. Dominika żydowscy handlowcy mogli sprzedawać tylko w obrębie jednej ulicy. Jak wyglądała sytuacja w Polsce? Relacjonuje nasz ekspert dr Łukasz Połomski:
Przed II wojną światową nie wprowadzono w Polsce takich obwarowań. Przykrą sprawą była na pewno blokada dla osób narodowości żydowskiej na uniwersytetach. Mieli oni ograniczony dostęp do kształcenia wyższego tzw. numerus clausus. Wojna i okupacja niemiecka to już inna rzeczywistość. Żydzi praktycznie od września byli spychani na bok. Zakazano im chodzenia do szkół, nakazano nosić opaski, odbierano sklepy i majątki, oznaczono gwiazdą Dawida, zabroniono wchodzenia do restauracji, parków miejskich, wyznaczano ulice, po których nie mogli się poruszać. Ograniczeń było sporo. Niemcy tworzyli je, żeby oddzielić wyraźnie społeczeństwo narodowości polskiej od żydowskiej. Słowo klucz w tym wszystkim to izolacja, właściwie stopniowa izolacja. Chodziło o to, żeby pokazać przedwojennym sąsiadom, że Żydzi są inni, obcy. To wszystko po to, aby kolejny krok, czyli tworzenie getta, nie był czymś “bez fundamentów”. Ten cały potworny zabieg był przemyślany.
Już w trakcie II Wojny Światowej zakazano też Żydom jazdy koleją, umieszczano wywieszki o zakazie wstępu do warszawskich kawiarni, restauracji i barów. 18 VII 1940 pojawiło się zarządzenie dotyczące zakazu wstępu do parków, siadania na ławkach w przestrzeni publicznej oraz chodzenia po reprezentacyjnych ulicach, takich jak np. Aleje Ujazdowskie.
Lepsze miasto vs gorsze miasto
Dr Maciej Kozłowski, historyk, wykładowca w Collegium Civitas, w serii wykładów pt. “Korzenie Holokaustu” podkreśla, że na terenie getta warszawskiego zajmującego niespełna dwa procent obszaru całego miasta, musiała zmieścić się niemal jedna trzecia ludności Warszawy (bo tyle Żydów zamieszkiwało wówczas stolicę). Co więcej, granice getta wytyczono tak, by na jego obszarze nie znalazł się żaden park, skwer czy teren zielony. Był to celowy zabieg, by z życia w tym miejscu zrobić piekło. Np. Ogród Krasińskich, pomimo sąsiedztwa z gettem warszawskim, był z niego całkowicie wyłączony. Potwierdza to doktor Łukasz Połomski i dodaje:
Granice gett w wielu polskich miastach to były granice rzeczywistości: lepszej i gorszej, życia i śmierci, tzw. "aryjczyków" i Żydów. Szczególnie w większych miastach surowo zakazywano wstępu do niektórych miejsc, w mniejszych ośrodkach bywało różnie. Natomiast jeżeli było getto, to Żyd nie miał prawa wyjść poza jego obszar. Stawało się ono pułapką śmierci. Trzy miasta - Warszawa, Kraków i Nowy Sącz posiadały mury getta. Stłoczono w nich tysiące ludzi. Statystki porażają nawet w mniejszych miastach: w Nowym Sączu 8 osób na metr kwadratowy. Mur stał się symbolem izolacji, a dla zamkniętych bezradności. Przypominam sobie relację z Nowego Sącza: pijani gestapowcy wpadli do getta i strzelali do ludzi na ulicach, nie było gdzie uciekać, wszędzie mury. Mur odebrał nadzieję, choć zawsze do końca gdzieś się tliła. Na murach, czy w innych miastach na granicach getta pojawiały się plakaty "Żydzi-wszy- tyfus". To był kolejny krok niemieckiej machiny: nie dosyć, że obcy, to jeszcze przynoszą choroby.
Przestrzeń miejska dla wszystkich
Poruszając temat tworzenia getta w mieście, zweryfikujmy kilka obiegowych informacji:
- Getto nie jest wymysłem Niemców, choć oni je rozwinęli do rangi makabrycznych pułapek - podkreśla dr Łukasz Połomski. - Już w średniowieczu separowano Żydów od innych, tworzono getta na terenie dzisiejszych Włoch. Szczególnie dominowało w tym Państwo Kościelne. Warto jednak podkreślić, że izolacja wynikała z dwóch stron. Wystarczy spojrzeć na europejskie miasta, także polskie: Warszawę, Kraków, Nowy Sącz. Niemal każde miało swoją dzielnicę żydowską - nie getta, ale swoje dzielnice. Rządziły się one swoimi prawami; miały własnych przywódców, religię, świątynie, strachy, rozrywki i opiekę społeczną. Wszystko. Miasto w mieście. Potem te dzielnice idealnie nadawały się na lokalizację gett. Ludzie byli wszak przyzwyczajeni, że tam żyją Żydzi.
Gettoizacja dotyczy też współczesnych przestrzeni miejskich np. w Polsce w dużych miastach występują dzielnice biedy i luksusu. Jednak takie podziały nie są dobre, co podkreśla m.in. socjolog Aleksander Wallis. Twierdzi on, że atutem życia w mieście jest to, że możemy uczestniczyć w różnych kręgach społecznych i odgrywać rozmaite role. To daje nam wiele doświadczeń i wrażeń, a do tego nie zamyka do kontaktu tylko z jedną grupą. Z naszej perspektywy ważne jest więc tworzenie przestrzeni publicznych dostępnych dla różnych grup społecznych, niezależnie od tego, jaki jest ich status ekonomiczny, pochodzenie etc. Dzięki takim miejscom, mieszkańcy:
- Mogą współdziałać, a przestrzeń publiczna staje się prawdziwym tętniącym życiem “sercem miasta”.
- Mają równy dostęp do placów, rynków, skwerów, bulwarów, mimo ograniczeń np. ruchowych lub poznawczych. Takie podejście umożliwia harmonijny rozwój społeczeństwa obywatelskiego.
- Mogą się prawdziwie integrować. Jest to ważne zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdy ludzie coraz bardziej się od siebie oddalają (zamknięte osiedla, budownictwo prywatne, domy jednorodzinne).
To jak wygląda nasza przestrzeń publiczna, zależy w dużym stopniu od władz lokalnych, ale nie zapominajmy, że liczy się tu każda strona. Zarówno operatorzy działający w przestrzeni, jak i sami użytkownicy. Zatem przyjazne i dostępne przestrzenie publiczne to nasza wspólna odpowiedzialność.
Historia jest nauczycielką życia: trzeba ją znać i wyciągać wnioski. Dla nas to ważna lekcja na temat przestrzeni publicznej: że również w tym obszarze zdarzają się wykluczenia. Trzeba o tym pamiętać i tworzyć inkluzywne przestrzenie publiczne, dostępne dla każdego.
Zdjęcie główne: AKG/EastNews
Dr Łukasz Połomski jest absolwentem Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. W roku 2018 otrzymał tytuł doktorski w katedrze historii XIX wieku. Z zawodu nauczyciel. Jest autorem kilku artykułów naukowych i popularnonaukowych w prasie regionalnej i ogólnopolskiej. Należy do Polskiego Towarzystwa Historycznego w Nowym Sączu. Współpracuje z Muzeum Okręgowym w Nowym Sączu i z Wojewódzką Biblioteką Pedagogiczną w organizacji konferencji edukacyjnych i naukowych. Zajmuje się historią Nowego Sącza doby autonomii galicyjskiej i okresu międzywojennego, historią i kulturą mniejszości niemieckiej, romskiej i w szczególności żydowskiej. Od kilku lat organizuje wycieczki szlakiem żydowskim po Nowym Sączu.
Źródło zdjęcia i notka biograficzna: Fundacja Nomina Rosae Ogród Kultury Dawnej
ZOBACZ RÓWNIEŻ
POLECANE WPISY
ARCHIWUM
TAGI
architektura Architektura & Biznes Architektura Krajobrazu blog o architekturze blog o małej architekturze Budma design Dobry Wzór donice miejskie eksperci inspiracje Jan Gehl Katowice komserwis komserwis producent małej architektury Komserwis Trzebinia konkurs kosze na śmieci kosz na śmieci kraków książka o architekturze mała architektura mała architektura komserwis meble miejskie meble miejskie komserwis miasto producent małej architektury producent mebli miejskich przestrzeń przestrzeń publiczna smart city stojaki rowerowe Stowarzyszenie Architektury Krajobrazu street furniture tablice informacyjne Targi Budma wrocław wydarzenia architektoniczne wydarzenia architektura Wydawnictwo Wysoki Zamek ławka ławka miejska ławka parkowa ławki miejskie ławki parkowe