29.06.2020
„TO ZAWIESZENIE BYŁO MI BARDZO POTRZEBNE” – WYWIAD Z ARCHITEKTEM JAKUBEM SZCZĘSNYM
Tym razem w ramach cyklu „Przestrzeń publiczna w dobie koronawirusa” zaprosiliśmy do rozmowy architekta Jakuba Szczęsnego – człowieka renesansu. Prowadzi on interdyscyplinarne studio autorskie SZCZ, a jednocześnie jest dyrektorem artystycznym i projektantem marki modularnych domów energooszczędnych Simple House. Jakub Szczęsny działa też na styku budownictwa i działań artystycznych, projektując instalacje w przestrzeniach publicznych m.in.: Polski, Brazylii, Izraela i Australii. Jego projekt Dom Kereta został włączony do stałej kolekcji Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku.
Komserwis: Jak wyglądało i wygląda Pana życie w czasie pandemii?
Jakub Szczęsny: W moim przypadku bezwstydnie mogę powiedzieć, że to „zrządzenie boskie”, jakim jest pandemia, przyszło dla mnie w idealnym momencie. Dlaczego? Miałem już regularny syndrom wypalenia zawodowego. Nadmiar projektów, odpowiedzialność z nimi związana, ale też kwestie biurokratyczne, które są bardzo trudne do ucięcia. To ucięcie, a przynajmniej zawieszenie, było możliwe dzięki pandemii.
Ten moment opresji, strachu, który pojawił się w marcu, spowodował w nas, jako w rodzinie, nagłą samoorganizację. Spakowaliśmy się i pojechaliśmy do naszego domu na głębokiej mazowieckiej wsi. Ciesząc się z tego, że będziemy więcej razem i bliżej jako rodzina. Że nie będzie tego całego codziennego szaleństwa, logistyki i tysiąca spotkań. To spowodowało, że wiele rzeczy w całej tej sytuacji stało się bardziej normalnych. Nagle mogliśmy stworzyć rutyny, które w o wiele mniejszym stopniu były efektem narzucenia nam czegoś przez świat zewnętrzny.
Komserwis: W normalnych warunkach trudno byłoby zdecydować się na taki reset, a dla osoby pracującej kreatywnie jest to bardzo ważne...
J.Sz.: To zawieszenie było mi, jako człowiekowi żyjącemu z własnej twórczości, bardzo potrzebne. Prawdopodobnie mając trójkę dzieci, całe gospodarstwo na głowie, sam z siebie bym się nie zdecydował na to, by zrobić sobie taki urlop, nawet w przypadku wypalenia zawodowego.
Proszę jeszcze pamiętać, że my żyjemy w stosunkowo biednym kraju. Niedostatek naszej gospodarki polega na płytkości kieszeni, zarówno przedsiębiorcy, jak i konsumenta. Nie mamy rezerw, które pozwalają nam na większe poczucie bezpieczeństwa, 97% populacji żyje w mieszkaniach kupionych za produkty bankowe. Funkcjonowanie człowieka twórczego w kraju, w którym wciąż zapotrzebowanie na produkty kreatywne jest stosunkowo niewielkie, nie jest łatwe. Wszyscy, zaczynając od przedsiębiorcy, a kończąc na kupujących produkty kreatywne, musimy funkcjonować w lepszych standardach. I może drogą do tych lepszych standardów są momenty kryzysowe, takie jak pandemia, kiedy zaczynamy odbudowywać solidarność społeczną. Takie momenty, z jednej strony lekkiego zaciśnięcia pasa, sprawiają, że musimy zaufać sobie nawzajem, zacząć współpracować. To widać na przykładzie małych społeczności lokalnych, które w dobie pandemii bardzo szybko się organizują i tworzą np. zakupy sąsiedzkie od rolników.
Komserwis: No właśnie wielu ekspertów podkreśla, że w czasie pandemii lokalność stanie się bardzo ważna...
J.Sz.: Myślę, że dojdzie do wzmocnienia lokalności i samorządów. Wydaje mi się, że to jest moment, w którym wsie i małe miasteczka będą żyły nie tylko dlatego, że są satelitami wielkich miast, ale będą miały swoje własne pomysły na istnienie. W związku z tym to zainteresowanie będzie również pomagało włodarzom oraz aktywistom. Ludzie, którzy przyjadą z dużych miast do małych lokalności, będą tworzyć nowe tożsamości tych miejsc.
Komserwis: Jakie zadanie w tym wszystkim widziałby Pan dla producentów małej architektury?
J.Sz.: Dam Pani przykład. Miesiąc temu zgłosiła się do mnie fundacja z Berlina, żebym, mając moje doświadczenia w pracy z lokalnościami, pomógł w rewitalizacji całej wsi. To brzydka, anonimowa, zapomniana miejscowość, z której młodzi ludzie uciekli do dużych miast. To jednak nie wszystko. Wieś ta znajduje się 40 minut od Szczecina i wynajęcie mieszkania albo kupienie tutaj domu jest dwa razy tańsze niż w mieście. Z tego powstał taki amalgamat mieszkańców: starych Niemców i młodych Polaków z dziećmi, którzy zaczęli dążyć do tego, żeby wprowadzić tu nowe życie.
Fundacja zgłosiła się do mnie, żebym pomógł w zrobieniu strategii rewitalizacji, a z drugiej strony w stworzeniu infrastruktury półmiękkiej, czasami architektonicznej, czasami będącej charakterystycznymi punktami np. używającymi małej architektury, ale która byłaby „customowa”, "szyta na miarę" dokładnie dla tej lokalizacji. Bo proszę pamiętać, że w ramach tworzenia nowych tożsamości, ludzie chcą mieć swój własny język. Chcą móc wytwarzać nieskopiowane formy. W pierwszej kolejności szukają dobrych praktyk, a następnie dostosowują je do lokalności, czasami używając zewnętrznego agenta, wiedzy organizacji pozarządowej. Przez podobny proces przechodziłem w Australii, bo to też jest globalna tendencja.
Myślę, że takie firmy jak Komserwis, działające na skraju architektury i designu, są w stanie dobrze odpowiedzieć na tego typu potrzeby.
Komserwis: Na koniec przejdźmy z przestrzeni publicznej do przestrzeni prywatnej. Nasz własny ogródek będzie w dobie pandemii ważniejszy niż atrakcje w mieście?
J.Sz.: Będą przesunięcia w tym, co jest granicą pomiędzy życiem prywatnym a życiem publicznym. Jeżeli będziemy mieli nawroty pandemii, ale też przez zmiany klimatyczne, dojdzie na pewno do innego używania przestrzeni publicznej. To będzie inna gra. I musimy być na to przygotowani. Te tendencje widzimy w kupujących mikrodomy, którzy lawinowo zgłaszają się do nas [do firmy Simple House, w której nasz rozmówca jest dyrektorem artystycznym i projektantem - przyp. red.] Przede wszystkim dlatego, że chcą szybko załatwić problem zdobycia domu bez konieczności wchodzenia w biurokrację. Ma być on miejscem, które przede wszystkim da im dobrej jakości bazę z gigantycznym pokojem zewnętrznym, jakim jest otaczający teren. To jest ta podstawowa logika. To jest ten ideał Bernarda Rudofsky'ego, który postulował zacieranie granicy pomiędzy tym, co jest wnętrzem domu, a jego zewnętrzem: wielkie zadaszenia, pergole, działania związane z zielenią. Często mała struktura np. mikrodomek, która jest tańsza nie tylko w wybudowaniu, ale i utrzymaniu, daje bardzo dużo przestrzeni.
Z drugiej strony dzięki przebywaniu w tym „pokoju zewnętrznym” wytwarzają się nowe relacje sąsiedzkie, jak wtedy gdy się rozmawia albo gra w okręty z sąsiadem przez płot.
Komserwis: Dziękujemy za rozmowę
Jakub Szczęsny: Dziękuję.
Zdjęcie główne: Piotr MaciaszekZOBACZ RÓWNIEŻ
POLECANE WPISY
ARCHIWUM
TAGI
architektura Architektura & Biznes Architektura Krajobrazu blog o architekturze blog o małej architekturze Budma design Dobry Wzór donice miejskie eksperci inspiracje Jan Gehl Katowice komserwis komserwis producent małej architektury Komserwis Trzebinia konkurs kosze na śmieci kosz na śmieci kraków książka o architekturze mała architektura mała architektura komserwis meble miejskie meble miejskie komserwis miasto producent małej architektury producent mebli miejskich przestrzeń przestrzeń publiczna smart city stojaki rowerowe Stowarzyszenie Architektury Krajobrazu street furniture tablice informacyjne Targi Budma wrocław wydarzenia architektoniczne wydarzenia architektura Wydawnictwo Wysoki Zamek ławka ławka miejska ławka parkowa ławki miejskie ławki parkowe